Choć to tylko parę uwag, to tekst wyszedł dłuższy, ale taka jest specyfika wejścia planety we wsteczny bieg – otwieramy się na mnóstwo elementów z przeszłości, często nietypowych i kontrowersyjnych.
7 lutego 2014 o godzinie 22:43 czasu polskiego (GMT+1) Merkury wszedł w retrogradację.
Merkury w połączeniu ze słowem „retrogradacja” to najbardziej wyeksploatowana planeta, zwłaszcza w astrologii amerykańskiej po Zip Dobyns i jej „alfabecie astrologicznym” (o której to śród astrologów tradycyjnych mówi się szeptem, że była to pani psycholog, która zabiła finezję astrologii tradycyjnej i jej reguł). Astrologia popularna średnich lotów (tj. trochę ambitniejsza niż astrologia znaków słonecznych) o Merkurym w retrogradacji zawsze ma do powiedzenia najwięcej (i dominuje nad nielicznymi bardziej wyważonymi analizami). Zwłaszcza w tonie katastroficznym: spodziewajmy się koszmaru komunikacyjnego, nieporozumień, zapodzianych dokumentów, niemożliwości sfinalizowania jakichkolwiek ustaleń, awarii urządzeń elektronicznych, utraty danych na dyskach twardych, katastrof komunikacyjnych i bezmyślnych transakcji. Innym słowem, niemal wszystkiego czego „typowy” obywatel współczesnej cywilizacji powinien się bać jak apokalipsy! Wyrzucą go z pracy, wpadnie w długi, oszczędności szlag trafi bo lukratywna inwestycja okaże się bublem lub serią nieszczęść, wszyscy się poobrażają, nic nie wyjdzie…
Tyle, że, tak po prawdzie są to rzeczy, którym można wcześniej zapobiec. Bo kto pracuje z ważnymi danymi nie mając pojęcia o kopiach zapasowych? Kto zabiera się za naprawę skomplikowanego komputera w oparciu o jedynie marną wiedze podręcznikową? Kto podpisuje ważny dokument nie mając pewności co do kluczowych informacji i świadomości ryzyka oraz jakie kroki należy w jego wypadku poczynić? Kto kupuje coś nie upewniwszy się, że to działa tak jak się o po tym spodziewa?
W idealnym świecie oczywiście nikt.
Ale rzeczywistość jest zgoła odmienna. Statystyka jest bezlitosna: mało kto nie zagubił swojego Merkurego. A dzisiejsze czasy przesytu natłokiem informacji są dla merkurycznej części naszego umysłu bardzo wymagające i niebezpieczne. Stąd też tylu ludzi będzie takiej retrogradacji Merkurego się bać. Merkuryczne sprawy które nie zostały poprawnie zarządzane w czasie biegu prostego tej planety, gdy ta wejdzie w retrogradację – wszystkie wyjdą na jaw, pokazując niekompetencję i bezmyślność gatunku ludzkiego w stworzonej przez samych siebie cywilizacji.
No bo nie są to żadne nowie czy zaćmienia, kiedy coś niespodziewanego nie z tej ziemi co może nas dopaść, co może przeczyć regułom prawdopodobieństwa. Ale retrogradacja Merkurego? To nie żadne kataklizmy nadnaturalne. Pokazuje ona wyłącznie skutki wcześniejszych niedokładnych zadań lub niedopowiedzianych spraw. A Merkury jest planetą dokładności i subtelności szczegółów. W świece, w którym rządzi pieniądz, gdzie płaci się za tak zwaną jakość, dokładność, choć to rzecz nudna, jest niestety podstawą uproszczonej oceny (a żyjemy w cywilizacji oceniania i krytykowania).
Nie demonizujmy retrogradacji Merkurego, zacznijmy więcej myśleć (zwłaszcza przed). Jeśli wiemy że w danym okresie zostaniemy rozliczeni z dokładności i tego ile nasze ustalenia i dogadania są godne zaufania – to po prostu zawczasu zróbmy to porządnie (lub wykalkulujmy inna taktykę – iść na skróty w życiu, jak ze ściągą na klasówkę, można, czasem nawet trzeba, ale to też trzeba zaplanować).
Jednak obecna retrogradacja Merkurego zaczyna się w 3 stopniu Ryb. Ryby leżą naprzeciw znaku Panny, którym Merkury włada i który również jest jego znakiem egzaltacji (wywyższenia). Zatem w Rybach Merkury jest mocno uszkodzony, ponieważ Ryby są zarówno znakiem jego upadku jak i wygnania. A takie położenie planety oznacza, że to co planeta będzie chciała zakomunikować pozostanie nieusłyszane i zignorowane. Taka planeta nie może dobrze sprawować swojej funkcji. A dlaczego Merkury niewiele może w Rybach? To znak nieścisłości, imaginacji, rozmycia i ucieczki. Zaprzeczenie intelektu związanego z Merkurym. Jeśli niesie jakąś wiedzę, to będzie to wiedza duchowa, nie techniczno-przyziemna ani intelektualna. Stąd też od zawsze Rybami włada Jowisz – planeta duchowości.
(Na marginesie: astrologia współczesna przypisuje władztwo nad znakiem Ryb współczesnej planecie Neptun. Jednak zgodnie z regułami astrologii starożytnej o takiej zmianie dawnych władztw nie może być mowy. Władztwo nad znakiem to nie podobieństwo pewnych cech planety oraz znaku. To bardzo wyrafinowany system zależności między 7 planetami klasycznymi, których nie można rozbić nie naruszając logiczności systemu. Przypisywanie władztw czyli domicyli Uranowi, Neptunowi i Plutonowi czy w niektórych przypadkach również dalszym planetom oraz asteroidom – wynika z niezrozumienia czym są władztwa w astrologii klasycznej. W mojej ocenie Neptun jest tylko mocno powiązany ze znakiem Ryb, ale nie jest jego dyspozytorem czy władcą. Można by się natomiast zastanowić czy znaki przypisywane Uranowi, Neptunowi i Plutonowi jako władztwa nie należałoby po prostu nazwać ich egzaltacjami? A same dotychczasowo, często niejednomyślnie, nieskutecznie czy niespójnie przypisane im egzaltacje, po prostu pominąć.
Czyż nie są dobrą analogią Węzły Księżycowe? W astrologii starożytnej nie są planetami – tj. nie liczą się tak jak 7 planet klasycznych – ale w analizie horoskopu są bardzo ważne, mogą nawet uszkodzić Słońce i Księżyc. Nie władają one żadnymi znakami. Ale każdy z nich egzaltuje w jakimś znaku – Węzeł Wschodzący w znaku Bliźniąt, Węzeł Zstępujący – w znaku Strzelca. To samo chyba dotyczy Urana, Neptuna i Plutona (mielibyśmy więc w ich wypadku przesunięcie znaczenia terminów – egzaltacja nazywana „władztwem” oraz bliżej nieokreślone coś, nazywane „egzaltacją”). Choć byłoby to kłopotliwe, bowiem klasycznie egzaltacja była szczególnie podkreślona w jednym ze stopni znaku egzaltacji. Analogicznego procesu wymagały by nowsze planety. A to oczywiście potencjalne pole do typowej dziś często niezgody.
Zwróćmy uwagę, że jest to typowy skutek, dla sytuacji w której próbuje się po wieluset latach uzupełnić jakiś stary system, niekoniecznie rozumiejąc ducha jaki przyświecał jego stworzeniu. Dla przykładu co się dzieje jak w XXI wieku próbuje się uzupełnić „7 cudów świata” o kilka kolejnych? Cyrk szalonych i zadufanych, nawzajem zwalczających się idei… Każdy uważa, ze wie lepiej od starożytnych co powinno być na liście cudów świata)
Merkury jest w dodatku zaledwie około stopień od Neptuna. Niezależnie co myślimy o władztwie nad Rybami, Merkury jest pod silnym wpływem tego znaku. A więc duchowości, fantazji i rozmycia.
Oprócz tego że Merkury jest w retrogradacji -co czyni go po prostu nie myślącym normalnie, nie tak jak zazwyczaj (może to skutkować choćby dokonaniem sprawnej decyzji finansowej przez osobę, która zazwyczaj zastanawia się nad każdą decyzją zbyt długo). Ale naznaczenie znakiem Ryb i Neptunem uszkadza go już definitywnie.
Zatem oficjalnie tym razem pozwalam się bać i panikować!
Ale tak poważnie, pamiętajmy gdzie w naszym horoskopie leży Merkury i tym samym jakimi sferami życia zawiaduje. I po prostu postarajmy się przewidzieć wcześniej gdzie możemy popełnić błędy intelektualne. Może pomoże nam rzucająca się w oczy kartka-przypomnienie o tym, o czym dzięki astrologii wiemy, że pozapominamy lub co potraktujemy zbyt lekko, ze zbytnią trwogą lub jakkolwiek inaczej (a jak – to nam powie indywidualny temperament horoskopu, zwłaszcza kondycja planet umysłu – Księżyca i Merkurego).
Ale przede wszystkim patrzmy na horoskopy profekcyjne oraz progresje na dany rok. Jeśli Merkury jest w nich na świeczniku – wtedy retrogradację tej planety w danym czasie odczujemy. Jeśli nie jest zaangażowany – nic wielkiego w związku z jego retrogradacją nie powinno się zdarzyć. Może mieć też miejsce dokładny tranzyt takiego Merkurego do jakiegoś punktu naszego horoskopu, ale nawet wtedy jeśli Merkury nie jest podkreślony w żadnej z technik Władców Czasu (firdarie, profekcje, progresje, dyrekcje, dyrekcje przez termy, władcy troistości), solariuszu, lunacjach itd., wpływ takiego tranzytu z definicji nie jest znaczący. (To znaczy coś symbolizowanego przez retrogradację Merkurego może się przydarzyć, ale będzie to niemająca wpływu na nasze życie „bzdura”).
Okres retrogradacji już się co prawda zaczął, więc zaplanować swoje działania zawczasu może być w niektórych przypadkach już za późno. Ale co zawsze można jeszcze spróbować zrobić, to prowadzenie notatek w tych dniach. Przeglądając je później, może być łatwiej pomóc Merkuremu wyłapać nietypowe dla siebie schematy i spróbować zważyć, czy niosą jakieś ryzyko, czy nie.
Dla przykładu ja w czasie retrogradacji Merkurego kupuję przydatne urządzenia. Po prostu podejmuję sprawne decyzje w wyborze sprzętu i sprawnie je finalizuję. Tym razem zrobiłem to chwilę przed wejściem Merkurego w retro. Ale funkcjonalność urządzenia spodobała się bliskiej osobie i jutro zamierza kupić dokładnie takie samo – już na retrogradacji Merkurego. Ponieważ potrafimy ocenić ich jakość itd. przed zakupem oraz umiemy dochodzić praw konsumenckich – nie boimy się retrogradacji. Przynosi nam ona po prostu nietypową drogę i metodę od pomysłu do jego realizacji. Ale już na ważne decyzje odnośnie rzeczy, w których normalnie nie jestem dobrze rozeznany w takim czasie bym się świadomie nie podjął. Stąd w ważnym nietypowych sytuacjach mających miejsce przy Merkurym retro ludzie się boją lub reagują w sposób nieprzemyślany. Wracają wątki i sprawy, których w normalnych okolicznościach nie poświęcalibyśmy czasu po raz drugi. Taka specyfika czasu. A ewentualne lęki czy rozpacz to tylko nasza reakcja.
Zatem recepta na Merkurego w retrogradacji nie może być uniwersalna, a tylko i wyłącznie indywidualna. Zresztą Merkury jest przecież bardziej planetą dokładności i indywidualności niż spraw ogólnych.
Leave A Comment